Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Archiwum 08 kwietnia 2019


Ironia tragiczna II
Autor: zepsuty994
08 kwietnia 2019, 00:21

Skierowaliśmy się na plac zabaw, gdzie to miały przyjść nam z odsieczą niewiasty. Oczywiście cały czas trzeba było zachować czujność, wszak nie wiadomo czy psy już były pod szkołą czy dopiero się tam wybierały. Jednak jak gdyby nigdy nic z pełną torbą, z której przecież nie było jak bez przypału wyciągnąć Matyldy, i plecakiem sprzętu przedostaliśmy się na plac zabaw. Tam chwilę później dołączyła do nas Jasia i Juda. Sytuacja wydawała się być chwilowo opanowana jednak dla bezpieczeństwa postanowiliśmy, że plecak zabiorą dziewczyny a chwilę później oddadzą je Endriowi. Po ustaleniu jasnego podziału obowiązków rozpoczęliśmy rozmowę na różne przyziemne tematy. Z dziewczynami raczej nie dało się pogadać o zbyt górnolotnych kwestiach. W zasadzie na tym osiedlu to z nikim nie można było porozmawiać na jakieś "wyższe" tematy.

Po paru chwilach jednak nasza sielanka została przerwana ponieważ pod plac zabaw podjechał radiowóz. Migiem powiedziałem:
-Laski szybko brać torby i wypad, odezwiemy się potem.
Jak nigdy bez słowa zabrały torbę i odkuśtykały w przeciwnym kierunku. Stróże prawa nie przykuli jednak większej uwagi do dziewczyn z nienaturlanie wielkim balastem lecz wprost udały się w naszą stronę. Wyciągnałem telefon i zadzwoniłem do mojej byłej, chcąc udawać, że wykonałem naturalną czynność, którą to planowałem od dawna i wcale nie przjąłem się radiowozem, który podjechał od najmniej oczywistej strony.
-(...) A wiesz kochanie, tak sobie siedzimy na osiedlu, nic się nie dzieje - rozpocząłem rozmowę z moją ówczesną lubą.
- Przepraszam, czy możesz się rozłączyć - brutalnie przerwał Pan z radiowozu.
- Kochanie, ja muszę kończyć bo tu Panowie Policjanci chcą z nami porozmawiać, zadzwonie później.

- Widzieliście może coś dziwnego dzisiaj pod szkołą?
- Dziwnego? Co Pan przez to rozumie ?
- Jakichś ludzi.
Kurwa. No tak, bo pod szkołą przecież nie ma żadnych ludzi, chuj z tym, że jest tam boisko i cała masa dzieciaków zawsze coś robi.
- A grał ktoś w piłkę, tak z cztery godziny temu widzieliśmy.
- Pod szkołą w piłkę?
Jako dygresję pozwolę sobie wtrącić, że praca w policji nigdy nie była dla mnie, ponieważ planowałem zdać maturę.
Następnie zapytał:
- Znacie ich może?
- Gdzież tam, różni ludzie przychodzą, nie idzie wszystkich poznać. To duże osiedle - wspólnie z Bilsonem odparliśmy.
- A coś się może stało? - Nie mogłem się powstrzymać aby zadać to pytanie.
- Nie nic... Dziecko do szkoły chcę zapisać - odrzekł mundurowy i zaczął kierować się w kierunku szkoły.
Półgłosem dodałem:
- Może najpierw samemu warto ją skończyć.
Chwilę posiedzieliśmy w tamtym miejscu i postanowiliśmy, że jak najszybciej trzeba się pozbyć naszego wspólnego problemu. Chwilę później zadzwonił Endrew i mówił, że zaraz podjedzie tam Hamer aby odebrać plecak. Szybko wydzwoniliśmy laski aby podrzuciły nam plecak a chwilę później nastąpiła wymiana. Pozbyliśmy się plecaka ze sprzętem ale wciąż mieliśmy torbę z puchami i maczetą.